Rozdanie świadectw odbyło się
po wygłoszeniu przez dyra nudnej przemowy dłużącej
się w nieskończoność. Kiedy podeszłam po swoje świadectwo
dyrekcja jak i nauczyciele wywalili gały na wierzch, a szczęki opadły
im prawie do samej ziemi. To wszystko spowodował mój strój. Kocham takie widoki między innymi dla nich chodzę jeszcze do tej budy. To samo było kiedy podeszła do nich Alex. Teraz trwa występ tych, jak im tam?, One
Direction? Tak, chyba tak się nazywa ten zespół. Jak ja ich nienawidzę. Dlatego też
stoję teraz z założonymi słuchawkami,
słuchając
muzy, a dokładnie rapu. Może i nie wyglądam
na dziewczynę z takim
charakterem słuchającej rapu, ale wygląd często
myli. Tak jak to się
mówi „nie oceniaj książki
po okładce”. Z nudów zaczęłam też
pisać sms-y z siostrą, która została w Polsce. Tak mam siostrę. Jest młodsza
ode mnie o 2 lata. A wracając
do tego momentu. Mianowicie ten zespolik śpiewa już
7 piosenkę z rzędu i wygląda
na to, że nie mają
zamiaru skończyć. Mam dość!
Zdjęłam słuchawki
i podeszłam do Alex.
-Słuchaj, ja lecę. Muszę
się jeszcze spakować – powiedziałam
i oddaliłam się
od przyjaciółki.
Idę na tyły
terenu szkolnego, gdzie za siatką oddalony jest o parę metrów, można
powiedzieć, że o najwyżej
10 metrów las, którym dojdę
najszybciej do domu. Cholera jasna! Kiedy tam siedziałam to katowali mnie tymi dennymi piosenkami, a teraz słyszę
takie oto słowa: „Dziękujemy wszystkim! To już niestety koniec, ale zapraszamy na nasz koncert, który odbędzie się
tuż po wakacjach!” i takie tam pierdoły. Doszłam
do siatki. Ma ona na oko tak gdzieś 1,5 metra wysokości. Zdjęłam
szpilki i przerzuciłam
je na drugą stronę poczym wdrapałam się
na ogrodzenie i zeskoczyłam
bezszelestnie poza teren szkoły
przykucając lekko co
wyglądało
tak jakbym jak jakiś
wampir czaiła się na ofiarę
poruszając się
bezdźwięcznie.
Teraz wystarczy tylko przejść
kawałek przez las i już jestem w domu.
-Piękna, odważna,
zadziorna i zwinna. Pominąłem
coś? – spytał
mnie ktoś kogo nie poznałam po głosie,
więc na bank go nie znam. Wiem tylko, że to mężczyzna.
-Pominąłeś
cechy takie jak pyskata, chamska, oporna, wredna, wybuchowa i tym podobne. Same
zalety jak widać.
Mogę tak wyliczać
do wieczora, ale muszę iść się
spakować, więc
jak widać nie mam czasu. – powiedziałam i uśmiechnęłam się
pod nosem sama do siebie.
Ruszyłam w stronę
lasu nawet nie sprawdzając
kto to był. Jednak
jeszcze zanim weszłam
do lasu poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
-A czy mogę chociaż
poznać twoje imię?
– spytał.
-Twoje imię jest dla mnie zagadką, natomiast moje imię jest tajemnicą dla wszystkich. Nawet dla przyjaciół – odpowiedziałam.
Nieznajomy powoli zsunął swoją rękę z
mojego ramienia, a ja zaczęłam
się zagłębiać w lesie rozmyślając
nad tym co przed chwilą
powiedziałam. To prawda
nikt oprócz mnie i mojej rodziny nie zna mojego prawdziwego imienia. Nigdy
nikomu nie mówiłam
jak się nazywam. Zawsze na pytanie „Jak się nazywasz?”, które padało dosyć
często odpowiadałam „Zuza”. Nawet nie wiem dlaczego, a moje prawdziwe imię brzmi…
-------------------------------------------------------------------------------------------
całkiem dobry ?! jest wspaniały ! ;3
OdpowiedzUsuńtylko na Twoim miejscu zmieniłabym czcionkę, bo ciężko się czyta.
Ee tam mnie czcionka jak najbardziej odpowiada :). A co do opowiadania to szkoda że takie krótkie , ale za to bardzo fajne. Dodawaj szybko chce wiedzieć jak bohaterki imię najbardziej brzmi, no i kto ją o to zapytał. hehe zakładam że louis ale zobaczymy. Pozdrawiam: http://onedirection-the-story.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń