czwartek, 10 stycznia 2013

Rozdział 12 „…Chyba, że… chyba, że ona ci się podoba…”


***Oczami Zuzy***

Genialnie! Przez nich mam poranne biegi po 15! Zajebiście! Ale nie czas na użalanie się nad tym ważniejsze jest to jak ja mam teraz zwiać. Mogę zgubić ich przy rzeczce, albo mocno przyspieszyć i jak znikną z mojego punktu widzenia wdrapać się na drzewo. Albo też pobiec prosto nad jezioro i skoczyć z pomostu do wody, bo przecież kto normalny przy zdrowych zmysłach będzie skakał za mną? A więc padło na wyjście trzecie. Przyspieszyłam, żebym w razie problemów typu: ktoś jest tak samo pojebany jak ja, żeby wskoczyć do wody w ciuchach; mogła jakoś jeszcze się wyplątać.
-Hej siora! Zwolnij trochę! Kumple mi padają! – wrzasnął mój brat.
To znaczy, że mam na ogonie nieźle pojebanych gości, a na ich czele stoi mój brat, który jest równie pojebany jak ja. Miejmy nadzieję, że przynajmniej zrobi mu się żal włosów postawionych na żel i daruje sobie kąpiel w jeziorze.
-Sorry! Nie moja wina, że wziąłeś sobie do grupy cieniasów! – odkrzyknęłam mu i biegłam dalej.
„Szczęście czy rozum pomogło mi w wybraniu właśnie tych butów – pomyślałam – łatwiej się w nich biega”. Żeby jeszcze bardziej utrudnić im złapanie mnie – co na marginesie mówiąc nigdy by im się nie udało – zaczęłam biegać „ślaczkami” między drzewami, a prościej mówiąc zaczęłam skręcać co chwila w inną stronę, żeby ich trochę zmylić no i oczywiście zmęczyć. Ja osobiście należę do szkolnej drużyny biegaczek co właśnie w takich chwilach jest bardzo pomocne. Między drzewami zauważyłam już taflę wody, do której zmierzałam. 
(tylko pomost wyszczerbiony)

Przyspieszyłam jeszcze bardziej. Kątem oka zobaczyłam Alex i zespół niedaleko pomostu, tak gdzieś z 50m od niego. Nie zwróciłam na nich większej uwagi tylko skupiłam się na pomoście. Ten pomost jest już trochę stary co skutkuje tym, że jest „szczerbaty” dlatego też, żeby przejść do końca potrzeba wielkiej uwagi. Ale ja nie mam czasu na ostrożność dlatego muszę zdać się na szczęście, którego na marginesie posiadam ostatnio mało. Przyspieszyłam do maksimum.
-Siostra nie wygłupiaj się! Nie biegnij po tym! Zabijesz się! – wrzasnął Emu.
-Nie ma szans! Już postanowiłam i tak zrobię! – odpowiedziałam.
-Dalej Zuz! Dasz rade! – zaczęła mnie dopingować Alex.
„Dziesięć metrów do pomostu. Już nie ma odwrotu.” I zaczęłam biec po deskach, po których się dało.
-Już mnie nie złapiesz strusiu! – wrzasnęłam do brata.
Wybiłam się z ostatniej deski i skoczyłam do wody na bombę wydając z siebie psychopatyczny krzyk.

***Oczami Louisa***

Stoimy tu już jakiś czas, a jej nadal nie ma. Może nie przyjdzie? Może powiedziała tak tylko po to żeby nas spławić? Może.
-Ona raczej nie przyjdzie. – powiedziałem do jej kumpeli.
-Przyjdzie zobaczysz zanim się obejrzysz ona… - nie dokończyła ponieważ przerwał jej ktoś krzycząc:
-Siostra nie wygłupiaj się! Nie biegnij po tym! Zabijesz się!
Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem Zuzę biegnącą prosto na wyszczerbiony pomost.
-Nie ma szans! Już postanowiłam i tak zrobię! – odpowiedziała mu przyspieszając jeszcze bardziej.
-Ymm… ona chyba nie ma zamiaru biec w tym tempie po tym rozwalonym pomoście, a na koniec skoczyć prawda? – spytałem trochę zaniepokojony.
-Właśnie taki ma zamiar. Moja kochana wariatka. – odpowiedziała mi Alex po czym dodała: - Dalej Zuz! Dasz rade!
I wbiegła na pomost… zakryłem oczy, żeby tego nie widzieć. Usłyszałem taki z lekka psychopatyczny krzyk i plusk. Otworzyłem oczy i zobaczyłem wynurzającą się z wody Zuzę i stojących na brzegu sześciu kolesi.
-A nie mówiłam, że przyjdzie? – spytała Alex i dała mi stójkę w bok dodając: - Uśmiechnij się. Coś ty taki przerażony? Przecież to nie ty biegłeś po tym pomoście. Chyba, że… chyba, że ona ci się podoba…

                                ***
Przepraszam, że tak późno dodaję, ale ostatnio chodzę cała rozkojarzona ponieważ 14 mam badanie USG bo mam jakieś problemy z żołądkiem od momentu kiedy zaczęłam brać tabletki na nerki. Wiem jestem pechowa :C jak nie nerki to żołądek, albo oba na raz tak jak teraz. Ale zdarza się nie?
A teraz odnośnie następnego rozdziału. Pojawi się on, albo w ten weekend, albo dopiero 15 zależy jak się wyrobię.
Rany to mój pierwszy rozdział w tym roku. Dziwnie się czuje z tym. W szkole ciągle się mylę i piszę 2012 zamiast 2013 C:

5 komentarzy:

  1. Rozdział świeeetny! ♥
    Bardzo mi się podoba! ♥
    Kochana, życzę zdrówka! Żołądek i nerki są bardzo ważne, niech ci lekarz pomoże... :)
    Życzę dalszej weny i pozdrawiam ciepło! ♥
    marrymeharrystyles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudny!
    Ciekawe co dalej :)
    Zdrowia i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Geniallny rozdział.
    Podoba mi się.
    Ciekawe co w następnym.
    KOCHM♥
    Bella.
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. podoba mi się wyglą bloga, jak tylko znajdę wolną chwilę to zabiorę się za czytanie ;) dam znać co i jak... ^^ Teraz chciałabym zaprosić cię do mnie ;) http://hope-love-truth.blogspot.com/ pojawił się prolog, może cię zainteresuje. xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj,
    Jeśli interesuje Cię pisanie "na poważnie", być może pragniesz wydać swoją pierwszą książkę, zapraszam do Klubu Młodych Pisarzy albo Klubu Kreatywnego Pisania. Więcej informacji tutaj: http://www.literaryartinstitute.com/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń